Nakładem oficyny Piktor Szlaski i Sobczak wydany został kolejny tomik łódzkiego poety, bibliotekarza i animatora kultury, Dariusza Staniszewskiego, zatytułowany Baśnialooki.
Dariusz Staniszewski – laureat konkursów poetyckich – należy do koła literackiego Anima i grupy poetyckiej Motyl. Jest autorem wierszy, bajek, opowiadań, tekstów piosenek, opublikował m.in. tomiki poetyckie Rozpinając tęczę, Wybijanki prosto z głowy, Łodzią z czwartego piętra w dół, Koczkodansing, Bajka jest obok, Lucky łódzkie czyli z uśmiechem dookoła Łodzi. Stworzył, adresowaną do dzieci, serię Łódzkich przygód Duszka Migawki. Redaguje gazetę „Na Stronie”. Organizuje i prowadzi spotkania autorskie, jest inicjatorem projektów poetyckich. Zawodowo związany z Wojewódzką Biblioteką Publiczną im Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Tomik Baśnialooki zawiera około stu miniaturek oscylujących między poezją a prozą, aczkolwiek nie brak w nim kilku rymowanych wierszyków. W swych utworkach Staniszewski przetwarza wielokrotnie wątki ze znanych bajek i baśni, np. Kota w butach, Pinokia, Ali Baby i czterdziestu rozbójników, Kopciuszka, osadzając bohaterów we współczesnych realiach. W nawiązaniu do tego zbiorku powiedział: – Piszę dla dorosłych i dla dzieci. Do moich ulubionych lektur z dzieciństwa należą Baśnie Hansa Christiana Andersena, Otwórz okienko Heleny Bechlerowej, Z przygód krasnala Hałabały Lucyny Krzemienieckiej, wciąż mam je w domowej biblioteczce. Baśń i bajka – ich światy, postaci i rekwizyty – stanowią dla mnie źródło częstych inspiracji.
Ale, bawiąc się słowami i nierzadko delikatnie żartując, autor tworzy również własne historyjki. Antropomorfizuje otaczające go przedmioty, wykorzystując choćby domowe sytuacje. Pewnie przy śniadaniu napisał: Mleko kipi ze złości. Nieopodal czajnik wyje wniebogłosy, ale tylko we własnej sprawie. A mleko – nie dość, że garnek ciasny i ukrop jak diabli, to jeszcze ten gruby kożuch!
Skoro zaś mowa w tym wypadku o wysokiej temperaturze, to trzeba podkreślić, że generalnie z Baśnialooków (jak w ogóle z twórczości Staniszewskiego) emanuje dużo ciepła, łagodności, afirmacji świata – jaki by on nie był – lektura może więc stanowić dobre antidotum na wkradającą się do tego świata i atakującą nas nagminnie brutalność.